Szaro. Buro. Energii zero. Motywacji zero. Optymizm sklęsł i z cichutkim skamlaniem zwiał w najciemniejszy kącik pod szafą. Szaro, siąpi deszcz jesienny...
Ola !!! Masz tu kawę lub herbatę, lepiej budzi, poszukaj miękkiego ołówka i pokaż mi jakąś ładną grafikę. Zaraz nam będzie lepiej :):)
Ja mam na stole w pokoju rozwalone koraliki do skończenia, mnóstwo. Jeszcze więcej do zrobienia, bo się pudła z zapasami nie zamykają. Maszynę na stole w kuchni i mnóstwo rzeczy poprutych do obszycia przed praniem ( nie zawsze ząbki wystarczają, a materiały wyliczone), żeby z nich potem uszyć "nie - patchworkową", ale z ociepliną, narzutę.To za dwa dni, bo w środę przywożą sypialnię Krzyśkowi, a niedługo potem będzie rodzina zagraniczna na inspekcji. Mieszkanie muszę odgruzować, bo mąż też wraca w niedzielę; no i goście.Okna itd Szmatki częściowo pochowane, widać więc już łózko. Takich na wczoraj jeszcze też kilka rzeczy, w piątek mam zamiar pojechać na 3 dni do Ustronia i praktycznie nie bardzo mam co zabrać ze sobą z robótkowych rzeczy. Należałoby coś skończyć i popakować różne potrzebne drobiazgi potrzebne na warsztatach, żeby na miejscu nie trzeba było wszystkiego kupować . Już mi Asia proponowała kurs szydełkowych żmijek koralikowych u Weroniki, ale to nie dla mnie - igłą mogłabym spróbować, ale to inne wychodzą.
Wypiłam moją kawę i nie wiem, gdzie się udać - do kuchni szyć, do sypialni sprzątać dalej czy zostać z koralikami, bo klej.... chyba kupiłam (tenzaklejony) Na spacer się nie bardzo chce wyjść, bo ponuro :):)
Tereniu, Dzięki za kawę! Ściskam jak nie wiem co!!! Spróbuj szydełkowych żmijek koralikowych, bo cudne są. Widziałam na własne oczy koraliki szydełkowe Reni, małe arcydzieła. Tobie cierpliwości do koralików nie brak... mam nadzieję, że pochwalisz się wytworami przed-/po-/spotkaniowymi i uszytą narzutą
Ja szydełkiem nie potrafię robić, ręka mi drętwieje, a przy tych drobiazgach - koszmar. Na warsztatach w Chorzowie popatrzałam i ....poszłam się kartkami bawić... Muszę popracować, żeby cały tydzień nie był taki leniwy :):)
Próbowałam odczarować jakoś ten paskudny szarobury poniedziałek, dostałam cienkopisy niby wodoodporne.. jeśli one są wodoodporne, to ja etatowo śpiewam w La Scali... na szczęście testowałam je na odpadowych kawałkach papieru
Sytuacja się zaczyna klarować, dzisiaj pogoda cudna, słoneczko świeci, a przewysoki stan energii się utrzymuje. Chyba to nie pogoda jest przyczyną tylko totalne przemarznięcie w weekend (noce nad wodą są już baaardzo zimne). Idę złożyć bolące gnaty pod ciepłym kocykiem
Ola !!! Masz tu kawę lub herbatę, lepiej budzi, poszukaj miękkiego ołówka i pokaż mi jakąś ładną grafikę.
OdpowiedzUsuńZaraz nam będzie lepiej :):)
Ja mam na stole w pokoju rozwalone koraliki do skończenia, mnóstwo.
Jeszcze więcej do zrobienia, bo się pudła z zapasami nie zamykają.
Maszynę na stole w kuchni i mnóstwo rzeczy poprutych do obszycia przed praniem ( nie zawsze ząbki wystarczają, a materiały wyliczone), żeby z nich potem uszyć "nie - patchworkową", ale z ociepliną, narzutę.To za dwa dni, bo w środę przywożą sypialnię Krzyśkowi, a niedługo potem będzie rodzina zagraniczna na inspekcji.
Mieszkanie muszę odgruzować, bo mąż też wraca w niedzielę; no i goście.Okna itd
Szmatki częściowo pochowane, widać więc już łózko.
Takich na wczoraj jeszcze też kilka rzeczy, w piątek mam zamiar pojechać na 3 dni do Ustronia i praktycznie nie bardzo mam co zabrać ze sobą z robótkowych rzeczy. Należałoby coś skończyć i popakować różne potrzebne drobiazgi potrzebne na warsztatach, żeby na miejscu nie trzeba było wszystkiego kupować .
Już mi Asia proponowała kurs szydełkowych żmijek koralikowych u Weroniki, ale to nie dla mnie - igłą mogłabym spróbować, ale to inne wychodzą.
Wypiłam moją kawę i nie wiem, gdzie się udać - do kuchni szyć, do sypialni sprzątać dalej czy zostać z koralikami, bo klej.... chyba kupiłam (tenzaklejony)
Na spacer się nie bardzo chce wyjść, bo ponuro :):)
Tereniu, ołówek też się zbuntował, dzisiaj ma nastrój na dance macabre, lepiej go nie tykać
OdpowiedzUsuńJa się nizej rozpisałam - pa, ściskam mocno !!!
OdpowiedzUsuńTereniu, Dzięki za kawę! Ściskam jak nie wiem co!!!
OdpowiedzUsuńSpróbuj szydełkowych żmijek koralikowych, bo cudne są.
Widziałam na własne oczy koraliki szydełkowe Reni, małe arcydzieła.
Tobie cierpliwości do koralików nie brak... mam nadzieję, że pochwalisz się wytworami przed-/po-/spotkaniowymi i uszytą narzutą
Ja szydełkiem nie potrafię robić, ręka mi drętwieje, a przy tych drobiazgach - koszmar.
OdpowiedzUsuńNa warsztatach w Chorzowie popatrzałam i ....poszłam się kartkami bawić...
Muszę popracować, żeby cały tydzień nie był taki leniwy :):)
Próbowałam odczarować jakoś ten paskudny szarobury poniedziałek, dostałam cienkopisy niby wodoodporne.. jeśli one są wodoodporne, to ja etatowo śpiewam w La Scali... na szczęście testowałam je na odpadowych kawałkach papieru
OdpowiedzUsuńJak chcemy spieralne, to akurat trafiaję się wodoodporne :):):)
OdpowiedzUsuńAkwarelkę sobie z nimi zrób :)
Osiaku, kochany...rozumiem niestety nastrój.....
OdpowiedzUsuńtrzymam mocno w pasie ściskając jednocześnie
Sytuacja się zaczyna klarować, dzisiaj pogoda cudna, słoneczko świeci, a przewysoki stan energii się utrzymuje. Chyba to nie pogoda jest przyczyną tylko totalne przemarznięcie w weekend (noce nad wodą są już baaardzo zimne). Idę złożyć bolące gnaty pod ciepłym kocykiem
OdpowiedzUsuńNie dodajesz otuchy....:)
OdpowiedzUsuńU nas pada dla odmiany (rencia)
OdpowiedzUsuń