Pojechałam dzisiaj do Koralmanii po koraliki i nici na dłuuuugaśną bransoletkę dla A. i po końcówki do zrobionych już sznureczków. Przy okazji kupiłam też gumeczki silikonowe (loom bands), niestety nie było już zestawów tylko pojedyncze kolory, wybrałam więc niebieski i fioletoworóżowy, dwa najbardziej zbliżone do staszyceumowych (6 letnia chrześnica uwielbia Monster High, brrrrr).
I za co zabrałam się po powrocie do domu?
Za nawlekanie koralików???
O nie, żadne takie!!
Oczywiście złapałam się za gumeczki i plotę. Jedna gotowa, zabieram się za kolejną....
Plotę pomimo braku krosna, na palcach, na widelcach, do bardziej skomplikowanych motywów potrzebne jest krosno... pffff.... obejdziemy i to! albo kupimy krosno.... ale raczej nie... od czego MacGyver?
Teraz już wiem, że gumeczkowanie wciąga! Tak samo jak inne robótki :D
No to wracam do gumeczek! Brzdęk!