To jeden z nielicznych haftów, który został w naszym domu. Powstał z autentycznej potrzeby serca.
Kiedy umierał papież Jan Paweł II, mój tato był w śpiączce. Jedyne co mogliśmy zrobić, to czekać i modlić się nie tracąc nadziei. Byliśmy przy nim przez całą dobę na okrągło, trzymając za rękę, rozmawiając z nim, czytając jego ulubione książki, dorzucając też książki Joanny Chmielewskiej, żeby wnieść jakiś element optymizmu. Papież odszedł, mój tato przeżył.
Po jakimś czasie zobaczyłam ten obrazek, chwycił mnie za serce. Skompletowałam więc wszystkie potrzebne materiały, w tym czarną kanwę, ale do haftowania zabrałam się dopiero przed świętami Bożego Narodzenia 2005. Nadal mieliśmy nadzieję, że jest możliwość całkowitego wyrehabilitowania taty. Każdy krzyżyk w tym obrazku to podziękowanie za życie i modlitwa o zdrowie. Do Świąt gotowa była lwia część obrazka, na resztę zabrakło czasu. Dokończyłam parę lat później...
Kolejne parę lat przeleżał luzem czekając na odpowiednią ramę...
aż się doczekał... wczoraj dostał ramkę w optymistycznym kolorze.
Dzisiejsza data jest chyba najodpowiedniejszą na zakończenie historii tego haftu.
niedziela, 27 kwietnia 2014
piątek, 25 kwietnia 2014
Bransoleta dla faceta
Obiecałam chrześniakowi, że w prezencie urodzinowym zrobię dla niego bransoletkę... taką, której nie będzie wstyd nosić dorosłemu facetowi. Zanurkowałam więc w internet, żeby sprawdzić jakież to trendy obowiązują w biżuterii męskiej na miłościwie nam panujący rok 2014.
Pierwszym i oczywistym dla mnie elementem był czarny rzemyk albo sznurek. Potem nastąpiły długie i wyczerpujące poszukiwania odpowiednich elementów... z szaleństwem w oczach przejrzałam wszystkie półki z elementami metalowymi nawet w Castoramie i Leroy... i nie znalazłam nic odpowiedniego, co przykułoby moją uwagę i krzyknęło "To ja!" Przełom nastąpił w sklepie Koralmania, gdzie kupuję koraliki i inne przydasie... buszując po półce z przekładkami zobaczyłam TO!
Cała reszta to był już pikuś! Wystarczyło przypomnieć sobie zajęcia ZPT z zamierzchłych czasów :-D
Zrobiłam dwie, jedną ze sznurka woskowanego, drugą z rzemyka.
Pierwszym i oczywistym dla mnie elementem był czarny rzemyk albo sznurek. Potem nastąpiły długie i wyczerpujące poszukiwania odpowiednich elementów... z szaleństwem w oczach przejrzałam wszystkie półki z elementami metalowymi nawet w Castoramie i Leroy... i nie znalazłam nic odpowiedniego, co przykułoby moją uwagę i krzyknęło "To ja!" Przełom nastąpił w sklepie Koralmania, gdzie kupuję koraliki i inne przydasie... buszując po półce z przekładkami zobaczyłam TO!
Cała reszta to był już pikuś! Wystarczyło przypomnieć sobie zajęcia ZPT z zamierzchłych czasów :-D
Zrobiłam dwie, jedną ze sznurka woskowanego, drugą z rzemyka.
widać różnicę |
na właścicielu - rzemyk |
na właścicielu - sznurek woskowany |
wtorek, 22 kwietnia 2014
Wiosenne koraliki
Przyszła wiosna, wszystko kwitnie jak szalone. Nareszcie!
Zakwitła i pigwa
a na pigwie zawisła bransoletka Burberry, prezent dla koleżanki, z którą znamy się już prawie 30 lat. Taki dodatek do jej ulubionego szaliczka :)
Wzór Burberry na 9 koralików, autorstwa Mariam Nahapetyan, opublikowany na blogu Weraph
Koraliki TOHO 11 ze sklepu Jolinka i Koralmania
To już czwarty taki sznur. Pierwszy sprułam, bo zrobiony ściegiem prostym wyszedł po prostu za sztywny i taka bransoletka byłaby niewygodna. Kolejne zrobiłam ukośnikiem (instrukcje również na blogu Weraph). Drugi noszę ja, z zapięciem magnetycznym, już od listopada ubiegłego roku i nadal mi się podoba :) Trzeci czeka na oprzyrządowanie, czyli końcówki i takie tam (mam wizję, a co?!) a czwartym zaowocowała pigwa.
Jak się chwalić, to na całego, jeszcze jedna fota na pieńku po cyprysie
Zakwitła i pigwa
a na pigwie zawisła bransoletka Burberry, prezent dla koleżanki, z którą znamy się już prawie 30 lat. Taki dodatek do jej ulubionego szaliczka :)
Wzór Burberry na 9 koralików, autorstwa Mariam Nahapetyan, opublikowany na blogu Weraph
Koraliki TOHO 11 ze sklepu Jolinka i Koralmania
To już czwarty taki sznur. Pierwszy sprułam, bo zrobiony ściegiem prostym wyszedł po prostu za sztywny i taka bransoletka byłaby niewygodna. Kolejne zrobiłam ukośnikiem (instrukcje również na blogu Weraph). Drugi noszę ja, z zapięciem magnetycznym, już od listopada ubiegłego roku i nadal mi się podoba :) Trzeci czeka na oprzyrządowanie, czyli końcówki i takie tam (mam wizję, a co?!) a czwartym zaowocowała pigwa.
Jak się chwalić, to na całego, jeszcze jedna fota na pieńku po cyprysie
Subskrybuj:
Posty (Atom)